Roy Complain wiedzie proste życie myśliwego. Próbuje też przestrzegać zwyczajów panujących w jego plemieniu i sam przed sobą udawać, że wydają mu się słuszne. Pewnego dnia jednak jego życie wywraca się do góry nogami. Pozycja jaką wypracował w klanie, chwieje się w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a w jego domu zjawia się duchowny, który namawia go do ucieczki. Kapłan zdradza mu, że cały świat może być po prostu gigantycznym statkiem kosmicznym, w niewiadomym celu przemierzającym wszechświat. Tak zaczyna się ich wielka podróż w poszukiwaniu Sterowni i jej kapitana.
Już sama konstrukcja świata przedstawionego w Non stop zasługuje na uwagę. Pomysł na takie „terrarium dla ludzi”, którego rolę w tym przypadku gra statek kosmiczny, jest ciekawy. Autor nie zmarnował jego potencjału. Dosłownie stworzył wszechświat w pigułce, niemniej tajemniczy i groźny, co ten znajdujący się tuż za jego powłokami. Porasta go roślinność i zamieszkują go zwierzęta, a pasażerowie dzielą się na plemiona, rywalizujące o zasoby i przestrzeń życiową. Nie zdają sobie sprawy z tego, jaka jest prawdziwa historia ich mikroświata i gdzie tak naprawdę się znajduje. Nie sposób nie dostrzec w tym analogii do dziejów ludzkości i tego, jak wpłynęło na nią odkrycie, że Ziemia krąży wokół Słońca, a nie na odwrót; że wcale nie znajduje się w centrum wszechświata, lecz błąka się gdzieś w nieskończonej przestrzeni. A to dopiero początek naszego „przebudzenia”.
Na kartach swojej powieści Brian Aldiss wyciąga słodko-gorzkie wnioski. Non stop bowiem to historia o uświadomieniu sobie tego, jak bardzo jesteśmy mali i nieznaczący w porównaniu z niezmierzonym wszechświatem i jak niewiele o nim wiemy. Autor podkreśla to, umieszczając swoich bohaterów w prymitywnych, neolitycznych społecznościach, a potem zderzając ich zasób wiedzy i wyobrażenia na temat rzeczywistości z prawdą o niej. Samotność człowieka wobec bezkresu, z jakim musi się zmierzyć, oddaje jako coś z jednej strony tragicznego, a z drugiej uprawniającego, czy wręcz zmuszającego do działania i rozwijania się. Możemy też zauważyć rozważania nad myślą H.G. Wellsa, którą ten zawarł w swojej słynnej Wojnie światów; jest to mianowicie obawa, że znacznie wyższe i potężniejsze od nas istoty mogą przyglądać się nam w taki sam sposób, w jaki my oglądamy mikroby pod mikroskopem.
Non stop została napisana w skrajnie męskiej optyce. W pewnym sensie wydaje się to zamierzone. Członkowie kompani wyruszającej w poszukiwanie Sterowni to nie tylko Roy i kapłan Meroper, lecz jeszcze kilku mężczyzn. Chociaż pochodzą z tego samego plemienia, początkowo nie potrafią się zjednoczyć, nie przepadają za sobą nawzajem i traktują siebie z nieufnością, wciąż agresywnie ze sobą rywalizują. Aldiss ukazuje męskość w pierwotnym, nieposkromionym, naturalistycznym, nieco karykaturalnym wydaniu. Ich plemię wykazuje znamiona społeczeństwa patriarchalnego, a oni sami wydają się nie znać pojęć takich jak miłość, życzliwość lub przyjaźń. Gdy w trakcie wędrówki zaczynają się do siebie przywiązywać, nawet tego nie dostrzegają. Wciąż odnoszą się do siebie z chłodnym dystansem. Dopiero pojawienie się kobiety sprawia, że Roy zaczyna zachowywać się opiekuńczo wobec innej osoby. W ten sposób Aldiss przeobraża swojego bohatera ze stereotypowego „dzikusa” w bardziej świadomą jednostkę, w której zaczynają się rodzić wyższe uczucia.
Kobiety mają więc w Non stop ważny wpływ na dojrzałość Roya Complaina, ale i tak sposób, w jaki zostały potraktowane, może okazać się rażący dla współczesnego czytelnika. Powieść Aldissa jest nienowa, jej pierwsze wydanie nastąpiło w 1958 roku i przesiąkła ówczesnym postrzeganiem świata. To tak naprawdę jedyna jej wada. Początkowo może wydawać się, że Aldiss po prostu dba o konsekwencję w budowaniu rzeczywistości widzianej oczami Roy’a Complaina – człowieka wychowanego w prymitywnej społeczności, traktującej kobiety jak towar. Można nawet odnieść wrażenie, że autor w ten sposób podkreśla zacofanie wspomnianego plemienia. Dopiero gdy na chwilę oddaje głos jednej ze swoich bohaterek widzimy, że on sam nie potrafi pozbyć się swojego ograniczonego postrzegania innej płci. Dałoby się zignorować tą przecież niewiele zmieniającą niedogodność, gdyby nie była to jedna z nielicznych mających jakieś znaczenie dla całej historii kobiet. Nie zapominajmy jednak, że Aldiss to po prostu dziecko swoich czasów. To, co kiedyś zostałoby uznane za „normalne”, dopiero dziś mogłoby wywołać skandal.
Mimo to Non stop broni się jako powieść, która została już zaliczona do klasyki fantastyki naukowej. Nie można jej odmówić walorów. Pozostaje bardzo aktualna, a to ważny czynnik decydujący o racji bytu dzieł tego gatunku. Brian Aldiss, uświadamiając czytelnikowi miejsce ludzkości we wszechświecie, daje lekcję pokory, ale jednocześnie zachęca do walki o swój los.
Anita Osek
Instruktor ŻDK
Gatunek: sci-fi (space opera)
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Liczba stron: 296
Premiera: 6.08.2019 (data wydania polskiego od Rebis)
Chcesz w podobny sposób podzielić się wrażeniami na temat ostatnio przeczytanej książki? Wyślij recenzję na adres arsenal@dkzary.pl. Najlepsze teksty zostaną opublikowane na witrynie Arsenału Kultury. Pamiętaj, że możesz również zgłosić recenzję w formie vloga literackiego!