Hazel i Augustus to dwoje nastolatków, których łączy miłość, erudycja, filozoficzne spojrzenie na świat oraz… nowotwór. Każde z nich choruje na raka, a wspólne cierpienie sprawia, że rozumieją się bez słów. Zafascynowani pewną powieścią postanawiają, mimo przeszkód, dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy jej bohaterów.
W Gwiazd naszych wina John Green dokonuje połączenia kilku konwencji literatury popularnej: romansu, powieści młodzieżowej, dramatu oraz powieści, których głównym trzonem jest walka z rakiem. Z tego zbioru tworzy opowieść, którą trudno zamknąć w sztywnych ramach gatunkowych, a ich stereotypowe wyznaczniki traktuje z przymrużeniem oka. Chociaż czerpie z każdego wymienionego wcześniej segmentu popkultury, to książka nie jest ani typowym romansem, ani typową „młodzieżówką”, ani typową historią o osobach dotkniętych nowotworem. Autor z resztą dosyć otwarcie deklaruje odrzucenie pewnych schematów kojarzonych z poszczególnymi rodzajami książek, czy to wkładając pewne opinie w usta swoich bohaterów, czy to wykraczając daleko poza ich utarte wyznaczniki. Najbliżej więc jego powieści do dramatu, ale nawet w tej kwestii Gwiazd naszych wina nie wykazuje kojarzonego z nim melodramatyzmu. Historia opowiadana przez Greena pełna jest za to trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość otaczającą Hazel i Augustusa, a co za tym idzie – dystansu i subtelnej ironii.
Najważniejszą rolę w tej historii odgrywa relacja pomiędzy Hazel i Augustusem, zdrobniale nazywanym Gusem. Autor fantastycznie ją zarysowuje. Łączące ich więzy są silne nie tylko dzięki miłości o wręcz epickim rozmachu, ale przede wszystkim dzięki przyjaźni. Opiera się ona nie tylko na wspólnym cierpieniu, którego nikt z zewnątrz nie potrafi zrozumieć, ale również na zamiłowaniu do literatury i na nieszablonowym postrzeganiu świata. To ostanie zostało uwidocznione szczególnie w przypadku Gusa. Autor nie tworzy przesłodzonej, szczeniackiej relacji, którą często możemy obserwować w powieściach dla nastolatek, ale nie staje się ona przez to mniej głęboka. Zyskuje raczej na dojrzałości.
Skoro już o dojrzałości mowa, należy zaznaczyć, że Green zachowuje tu konsekwencję. Hazel i Gus to osoby nad wiek rozwinięte. Gwiazd naszych wina mogłaby równie dobrze opowiadać o dwudziesto- czy nawet trzydziesto- latkach. Kochankowie przypominają raczej młodocianych humanistów, wspólnie pochylonych nad tajemnicą swojej śmiertelności, niż dwoje licealistów przeżywających pierwsze miłosne uniesienia. Śmiało można ich też porównać do starego, dobrze prosperującego małżeństwa. Autor stawia wyraźną granicę pomiędzy nimi, a światem zamieszkiwanym przez większość młodych ludzi. Hazel i Gus nie chodzą do szkoły, przy czym dziewczyna słucha wykładów akademickich, a przyjaźń łącząca ją ze zdrową przyjaciółką będącą w tym samym wieku, zaczyna słabnąć ze względu na izolację i wciąż zmniejszającą się ilość wspólnych doświadczeń. To z innymi chorymi bohaterowie znajdują nić porozumienia. Chociaż oboje bardzo tego pragną, nie mogą już powrócić do rzeczywistości znanej ich rówieśnikom. Choroba odebrała im zbyt wiele rzeczy, które mogłyby ich z nimi łączyć: oczekiwanie na dorosłość, możliwość snucia życiowych planów, dobre samopoczucie, beztroskę. Nawet gdyby wyzdrowieli, przeświadczenie o śmierci mogącej nadejść w każdej chwili, zmieniło na zawsze ich perspektywę. To ostatnie z pewnością skłoniło ich do dojrzewania w nieco przyspieszonym tempie, przez co przywodzą na myśl dwoje starców, którzy z oddaniem czuwają przy sobie nawzajem, oczekując na nieuchronny koniec. Mogą jedynie w możliwie jak najlepszy sposób spożytkować nieokreślony czas, który im pozostał i robią to z niezwykłą pokorą – z goryczą, ale bez kłótni z losem.
Chociaż Gwiazd naszych wina została skierowana przede wszystkim do starszej młodzieży, dorośli czytelnicy również mają w niej czego szukać. Lekkie pióro autora i pojawiający się gdzieniegdzie humor na pewno pomogą przebrnąć młodemu czytelnikowi przez przyciężkawą, ale ważną tematykę. Green nie odkrywa Ameryki, pozostawiając nas z myślą, że uczucie oparte na powierzchowności partnera i towarzysząca mu walentynkowa otoczka, tak często lansowane przez literaturę młodzieżową, to jeszcze nie miłość. Ważne jednak, że wykłada tę prawdę w sposób niespotykanie przekonujący.
Anita Osek
Instruktor ŻDK
gatunek: dramat (young adult)
wydawnictwo: Bukowy Las
liczba stron: 320
premiera: 6.02.2013
Chcesz w podobny sposób podzielić się wrażeniami na temat ostatnio przeczytanej książki? Wyślij recenzję na adres arsenal@dkzary.pl. Najlepsze teksty zostaną opublikowane na witrynie Arsenału Kultury. Pamiętaj, że możesz również zgłosić recenzję w formie vloga literackiego!